NIE                  „Wiedzę możemy zdobywać od innych, ale mądrości musimy 

                                                                                                  nauczyć się sami.” – Adam Mickiewicz

dla szczepień!
 

Szczepiony Stach zachorował na odrę poszczepienną, zaraził także swojego młodszego nieszczepionego brata Tyma

Na blogu „Kura z doktoratem” autorka opisała historię odry poszczepiennej u swojego syna. Prosiła także o komentarz rodziców,

którzy mają podobne doświadczenia oraz lekarzy: http://kurazdoktoratem.blogspot.com/2015/08/czego-nie-wiesz-o-szczepionce-mmr.html 

(ten wpis na blogu już nie istnieje)


Tutaj zapowiedź tej historii na FB:

https://www.facebook.com/kurazdoktoratem/posts/848721101880606  

Mama Stacha i Tyma jest biologiem, skończyła studia, na których uczyłam się również immunologii, mikrobiologii i fizjologii człowieka.

Relacja matki:

„Zapytałam, czy może w takim razie zarazić inną osobę, skoro wirusy są żywe.

Pani doktor powiedziała, że teoretycznie tak. Teoretycznie. Bo przecież są żywe.

W ulotce nie ma o tym ani słowa. W literaturze opisuje się pojedyncze przypadki.
No to zaszczepiłam.

Pierwsze trzy dni nic.

Czwartego dnia nagle 40 stopni gorączki.
Rano dzwonię do pani doktor – no tak, tak bywa po tym szczepieniu.

Może potrwać kilka dni.
Gorączka ładnie dawała się zbijać, ale też szybko znowu rosła.
I tak trzy dni. Pierwszy dzień dziecko zupełna dętka, nic nie jadł, pił po łyczku, wymiotował. Potem lepiej. I po trzech dniach spadła poniżej 38.

Ale wtedy gorączki dostał Tymo. Też nagle i też od razu 40 stopni.

Tak samo dawała się zbijać ibuprofenem i tak samo szybko rosła, gdy przestawał działać. U Tyma gorączka trwała dobę, a potem Tymo zrobił się w kropki.

Stach nie miał żadnej wyraźnej wysypki. Miał kilka krostek, ale prawdę mówiąc mogły być równie dobrze potówkami czy ukąszeniami komarów. Było ich dosłownie kilka. Dwie na głowie, dwie na tułowiu, trzy czy cztery na rękach i nogach.

Natomiast Tymo...

Na twarzy, za uszami, na brzuszku, plecach, rączkach, nóżkach, w pachwinach...
Diagnoza lekarska – odra poronna. Ale szczepiony był jego brat!

Wysypka po dwóch dobach zrobiła się z czerwonej pomarańczowa,

a potem znikała w oczach, z wyjątkiem miejsc, które bohater rozdrapał.

Potem obaj dostali kataru, który trwał jakieś 2-3 doby.
I koniec.

A właściwie nie koniec, bo osłabienie, brak apetytu, kiepska kondycja trwały jeszcze ponad tydzień albo i dłużej...

. . . . . .

A gdybym miała w domu wcześniaka?
A gdybym miała w domu kogoś chorego, z obniżeniem odporności?
Dla Stacha to była druga pod względem intensywności choroba w życiu. Pierwszą była grypa na początku tego roku, czas trwania gorączki podobny,

okres rekonwalescencji nawet krótszy.

Chyba warto o tym wiedzieć: niektóre szczepionki zrobione są z żywych wirusów, choć są to atenuowane szczepy, czyli osłabione. Ale mogą one też wywołać chorobę (zwykle słabszą) i co istotne – mogą zarażać. Warto brać to pod uwagę, wybierając moment szczepienia, kontakt z innymi dziećmi

po szczepieniu itp. Naprawdę mało się o tym mówi. A jednak moje dzieciaki to spotkało – zdrowe, odporne, zahartowane dzieciaki.

Czy jedzie z nami lekarz, który mógłby to skomentować? Albo ktoś, kogo spotkało coś podobnego?”

 

 

Źródło: https://www.facebook.com/stowarzyszeniestopnop/photos/a.306097859417649/1091221014238659/?type=3&theater

Kreator www - przetestuj za darmo