NIE                  „Wiedzę możemy zdobywać od innych, ale mądrości musimy 

                                                                                                  nauczyć się sami.” – Adam Mickiewicz

dla szczepień!
 

Historia 24-letniej stewardessy, która po szczepieniu MMR, polio i tężcowi walczyła o życie (obrzęk mózgu oraz paraliż mięśniowy z porażeniem dróg oddechowych)

"Chciałam podzielić się moją historią jaka przydarzyła mi się kiedy zostałam stewardessą w liniach lotniczych Emirates Airlines.

Każdy steward/stewardessa, którzy dla nich pracowali musieli otrzymać komplet szczepień. Szczepienia były obowiązkowe i nie można było odmówić.

Ja wtedy nie zdawałam sobie sprawy z niebezpieczeństwa jakie niosą za sobą szczepienia. Byłam przekonana, że są bezpieczne. W dniu wykonania szczepienia nie została przeprowadzona ze mną rozmowa czy jestem alergikiem. Czy jestem uczulona na jakieś składniki szczepionki i zostały mi aplikowane trzy szczepionki, MMR, szczepionka na tężec oraz polio. Jedyne co usłyszałam, to że w kolejnych dniach może wystąpić u mnie złe samopoczucie oraz gorączka, wtedy mam sięgnąć po Panadol.
Szczepienie odbyło się w godzinach porannych po zakończeniu kursu tego dnia. Około 17:00 wróciłam do domu. Bardzo źle się poczułam zrobiło mi się zimno, zaczęłam mieć dreszcze. Pomyślałam, że to z przemęczenia, więc położyłam się. Zasnęłam.

Obudziłam się o 23:00. Czułam się strasznie. Było mi bardzo zimno i miałam dreszcze, a raczej skurcze całego ciała, z trudem oddychałam. Ciężko było mi poruszać nogami oraz rękami. Strasznie bolała mnie głowa oraz oczy. Czułam ogromne ciśnienie od wewnątrz głowy, było mi bardzo zimno, ale czułam, że głowa jest gorąca i palą mnie oczy.

Przestraszyłam się. Wiedziałam, że coś jest nie tak, kiedy chciałam pójść po termometr, okazało się, że nie mogę chodzić. Musiałam czołgać się do domowej apteczki. Droga do kuchni wydawała mi się wiecznością. Czołgając się po podłodze, ostatkami sił. Tak się zdarzyło, że akurat tego dnia byłam sama w domu, nie było koleżanek z którymi mieszkałam, gdyż były w pracy. Zmierzyłam temperaturę. Miałam 42 stopnie. Wiedziałam z czym wiąże się tak wysoka gorączka. Ciężko było mi uwierzyć, że mam aż tak wysoką, gdyż było mi przeraźliwie zimno. Problemy z oddychaniem postępowały z minuty na minutę. Czułam zwiotczenie całych mięśni łącznie z mięśniami twarzy. Ciężko było mi przełykać ślinę oraz oddychać. Wiedziałam, że muszę natychmiast zbić temperaturę. W apteczce miałam tylko polopirynę, którą rozpuściłam na łyżeczce i z trudem próbowałam połknąć. Było to bardzo trudne, bo miałam wrażenie, że nie dam rady nawet przełknąć śliny, ani tej rozpuszczonej tabletki.

Ból głowy był nie do zniesienia. Czułam, że rozsadza mi od środka głowę. Chciałam wyć z bólu, ale nie miałam siły. Byłam przerażona, dreszcze wzmagały się.

Bałam się, że stracę przytomność, gdyż obraz zaczął mi się zamazywać. Oczy tak strasznie mnie bolały, że nie byłam w stanie widzieć wyraźnie. Wszystko było rozmazane. Bardzo się bałam, nie wiedziałam co się ze mną dzieje.

Zadzwoniłam do szpitala Emirates Airlines, choć z trudem mogłam wypowiedzieć słowa. Wysłano po mnie karetkę około 1:00 w nocy zabrano mnie do szpitala.

Czekając na karetkę leżałam w łóżku i zastanawiałam się czy przeżyję, bo czułam jak życie ze mnie ucieka i tracę kontakt. Nie czułam że oddycham, ja walczyłam o każdy oddech. Całe ciało mnie bolało od czubka głowy po koniuszki palców i czułam zimno, przeraźliwie zimno. Cała się trzęsłam. Dreszcze, czy raczej skurcze miałam nieustannie. Szczególnie było to uciążliwe gdy nie mogłam utrzymać szklanki wody, a chciałam pić, gdyż wiedziałam że w tej sytuacji muszę. Było to wręcz niemożliwe, nie dość, że nie mogłam utrzymać szklanki wody, to nie mogłam nawet jej przełknąć.

Drogę do szpitala pamiętam jak przez mgłę. W szpitalu słyszałam tylko głosy musimy ją natychmiast wziąć na intensywną terapię. Świecili mi w oczy latarkami, zrobiło się zamieszanie.

Natychmiast założono mi dwa wenflony i podłączono tlen i jakieś kroplówki. Co to było nie wiedziałam, byłam pół żywa.

Pamiętam tylko, że obudziłam się ok 8:00 rano. Cały czas bardzo bolała mnie głowa. Strasznie źle się czułam. Pytałam się pielęgniarek, lekarzy co się ze mną stało? Co mi się przytrafiło? Usłyszałam, że nie wiedzą co to jest, ale było to zagrożenie życia. Że nie wiedzą co mogło spowodować obrzęk mózgu oraz paraliż mięśniowy z porażeniem dróg oddechowych. Rozkładali ręce. Nie otrzymałam żadnej diagnozy.

W szpitalu byłam na obserwacji trzy dni cały czas będąc pod kroplówkami. Nie mogłam wstać z łóżka, nie byłam w stanie się ruszać. Bardzo jednak cieszyłam się, że przeżyłam tą straszną noc i historię.

Po kilku dniach wypisano mnie do domu, poczułam się lepiej na tyle, że mogłam opuścić szpital.

Tylko to nie koniec moich "przygód", gdyż zaatakowała mnie tak potężna angina, że miałam zawalone całe gardło powiększone węzły chłonne i dwa miesiące byłam na zwolnieniu i różnych antybiotykach. Nie szło zbić powiększenia węzłów chłonnych.

Doświadczenie to bardzo osłabiło mój organizm, zaczęłam często chorować. Praktycznie non stop byłam na zwolnieniu.

A to zatoki, a to zapalenie ucha, nawracające anginy. Nie wiadomo skąd pojawiły się alergie pokarmowe oraz na pyłki roślin, których nie miałam nigdy w życiu.

Owszem zostałam uprzedzona, ale tylko, że mogę mieć temperaturę po szczepieniu, ale nikt nie powiedział mi że seria szczepień może doprowadzić moje zdrowie do ruiny i prawie wysłać mnie na tamten świat.

Otrzymałam szczepionki w wieku 24 lat jako 100% zdrowa osoba dorosła, przebadana przez lekarzy jako zdolna do pracy. Rekrutacja do Emirates Airlines jest bardzo zaostrzona. Trzeba być silnym i zdrowym by otrzymać tą pracę oraz przejść szereg badań.

Bardzo chciałam podzielić się moją historią. Jestem przerażona co przeżywają maleństwa kiedy mają podobne objawy i nie mogą o tym nawet powiedzieć… Ból, trudności z oddychaniem, przełykaniem. Nie mogą wypowiedzieć ani jednego słowa - nie potrafią mówić, są malutkimi dziećmi. Jedyne co mogą to krzyczeć i płakać.

Teraz z ogromną rezerwą podchodzę do kwestii szczepień. Gdyby nie doświadczenie na własnej skórze ciężko byłoby mi uwierzyć, że szczepienia wiążą się z ryzykiem utraty zdrowia i życia.

Opisałam moją historię i będzie mi bardzo miło jeżeli ujrzy ona światło dzienne i moje cierpienie nie poszło na marne. Jestem typowym przykładem osoby z ciężkim NOP.

Świat zwariował na punkcie szczepień. Nie podoba mi się zatajenie prawdy na ich temat i traktowanie ich ofiar jako wariatów, przymuszanie do szczepień, lekkomyślne kwalifikacje do nich, zatajanie NOP, nie powiązywanie tak ciężkich objawów ze szczepieniem. Jest to przerażające.

Tak jak mówię najbardziej mi żal tych malutkich dzieci, które cierpią podobnie jak ja po podaniu szczepionek. To ból nie do opisania! Żal mi tych dzieci, które umierają po szczepieniach lub zostają okaleczone."

Historia wraz z oryginalnymi zdjęciami przekazana bezpośrednio przez autorkę do Stowarzyszenia Wiedzy o Szczepieniach STOP NOP

Kreator www - przetestuj za darmo